PFR chce pieniędzy od przedsiębiorców. To efekt współpracy z CBA

Polski Fundusz Rozwoju wysyła do przedsiębiorców pisma, w których zwraca się do nich z żądaniem zwrotu pieniędzy z subwencji wypłaconych w ramach tarcz antycovidowych. Wiceprezes PFR Bartosz Marczuk w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśnia, że to efekt współpracy ze służbami - w tym z CBA - które dawały rekomendacje dotyczące poszczególnych firm, a także działalności zespołu antydefraudacyjnego powołanego w PFR.

Przypomnijmy, że tarcze antycovidowe - zwane też antykryzysowymi - zostały uruchomione przez PFR w czasie pandemii i miały na celu wsparcie polskiej gospodarki podczas walki z koronawirusem. 

PFR uruchomił wówczas Tarczę Finansową 1.0 dla mikro, małych i średnich firm, z którego - jak czytamy na stronie tej instytucji - "skorzystało ponad 347 tys. przedsiębiorstw z całej Polski, zatrudniających ponad 3,2, mln pracowników" (MŚP otrzymały łącznie prawie 61 mld zł wsparcia w postaci częściowo bezzwrotnych subwencji). Później ruszyła Tarcza Finansowa 2.0, w ramach której za pośrednictwem banków wypłacono firmom ponad 7,1 mld zł wsparcia. Wreszcie uruchomiono Tarczę dla Dużych Firm - czyli indywidualnie ustalane finansowanie kapitałowe, płynnościowe lub preferencyjne obsługiwane bezpośrednio przez PFR.

Reklama

Skąd nagłe prośby PFR do firm o zwrot subwencji? Wiceprezes wyjaśnia

Wiceprezes PFR Bartosz Marczuk został zapytany przez "GW" o powody wszczęcia "nagłej akcji z wysyłaniem pism do przedsiębiorców, aby oddali pieniądze z subwencji". Jak wyjaśnił, tworząc tarcze, PFR postawił sobie za cel, aby wsparcie trafiło do firm, które "realnie działają na rynku, płacą podatki, składki, zatrudniają ludzi".

Według Marczuka, lwia część wsparcia faktycznie trafiła do potrzebujących firm. "Około 98 proc. firm, które skorzystało z tarcz 1.0 i 2.0 MSP - a było ich 355 tys. - jest już z tych pieniędzy rozliczonych. Oczywiście, w tak olbrzymiej liczbie mogą zdarzać się wypadki wątpliwe i tych właśnie dotyczą nasze prośby o wyjaśnienia czy zwrot części lub całości pieniędzy" - tłumaczył wiceprezes PFR w rozmowie z "GW".

By zweryfikować firmy, które otrzymały wsparcie, PFR współpracowało ze służbami - między innymi z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - które wydawały rekomendacje odnośnie przedsiębiorstw. Jak ujawnił Marczuk, w PFR powołano też zespół antydefraudacyjny, który sprawdza, czy wsparcie aby na pewno trafiło do firm faktycznie kwalifikujących się do pomocy.

Weryfikacja przyniosła wymierne efekty. Jak mówi wiceprezes PFR, "około 6 tys. przedsiębiorców zostało już wezwanych lub zostanie wezwanych do zwrotu subwencji". 

"To jest ok. 2 proc. wszystkich firm, które dostały wsparcie. To nie znaczy, że wszyscy dostają wezwanie do zwrotu całej subwencji, może chodzić też o część" - podkreślił Marczuk.

Część firm wezwano do zwrotu wsparcia na skutek rekomendacji służb

We wspomnianych 6 tys. jest "ok. 1 tys. firm, które dostały już wezwanie do zwrotu pieniędzy ze względu na rekomendację służb specjalnych" - dodał.

Kilka dni temu "Puls Biznesu" cytował własną rozmowę z Bartoszem Marczukiem, który powiedział dziennikowi, że PFR wezwał do zwrotu pomocy "ponad tysiąc firm". "Będziemy również wzywać kolejne podmioty, choć nie powinno być ich więcej niż kilkaset. Przedsiębiorcy otrzymają te informacje najpewniej do jesieni" - mówił wiceprezes PFR.

"Puls Biznesu", w oparciu o własne informacje, pisał, że wnioski od PFR dostało dotychczas 1,3 tys. firm, które zostały poproszone o zwrot łącznie 500 mln zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PFR | tarcza antykryzysowa | subwencje | zwrot | CBA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »